W tym pieknym kraju nie jestem jedyna osoba, ktora zrywajac kartki z kalendarza, czeka niecierpliwie pierwszych promieni slonca, w nadzieji ze sezon szparagowy zacznie sie wczesniej!
Moglabym sie odzywac tylko szparagami przez te kilka miesiecy! Pod kazdy postacia!
Najlepsze jest to, ze nawet ze sloczka smakuja wybornie.
Uwielbiam je z maselkiem, z sosem Holondese, z makaronem, i...i...i...
Mam nadzieje, ze moge wam kilka przepisow przyblizyc. Zaczne od najprostszego:
Szparagi z maselkiem.
Obieranie szparagow wymaga troche wprawy, ale nie jest trudne. Ja kupilam specjalna obieraczke do szparagow, ale mozna tez obierac je zwykla obieraczka do kartofli.
Jesli musimy przechowywac szparagi, to nie za dlugo, w lodowce i najlepiej zawinac je w wilgotna sciereczke, aby dluzej pozostaly swieze.
Kupujac szparagi uwazamy na to, by byly swieze, najlepiej kupowac od rolnikow.
Swieze szparagi sa jasniutkie, nie maja plam i "piszcza" kiedy pocieramy je w dloniach o siebie, a przelamany szparag powinien wydzielac soki. Jesli jest suchy, to jest juz stary i nadaje sie ewentualnie tylko na zupe.
Obieramy je trzymajac za "glowke" i opierajac na nadgarstkach scieramy skorke ze szparagow od polowy do miejesca w ktorym byly wyciete. Koncowki odcinamy.
Do wody wsypuje sol, cukier i sok z cytryny (optymalnie jest jesli mam akurat cytrynke, to wrzucam tez kilka plasterkow) oraz TAJEMNICA-bulke lub chleb z poprzedniego dnia, ktora odbiera szparagom goszki smak.
Gotuje tak 10 do 12 minut. Gdy sa gotowe wyjmuje na talerz i serwuje z sosem lub poprostu z maselkiem.
