niedziela, 27 listopada 2011

Lepkie ciasto cytrynowe ze skorupka



Ulubione ciasto mojego skarbka!
Cytrynowe, pachnace, lepkie i pyszne. To ciasto jego mamy, ktore bardzo chetnie pieke, gdyz jest bardzo latwe, nie wymaga wielu skladnikow i zawsze sie udaje.
Nauczylam sie go podczas pobytu w Grecji. Prazylo slonce, bylo trzydziesci kilka stopni Celsjusza, a nam sie "zebralo" na pieczenie ciasta. Nie wiem sama co jest lepsze : samo ciasto czy wspomnienia o jego przygotowywaniu.

Skladniki:

2 cytryny (najlepiej Bio)
2 kubki cukru
2 kubki maki
5-6 jajek (zaleznie od ich wielkosci)
0,5 kubka cieplej wody (nie goracej)
margaryna i bulka tarta do wysypania brytfanny

Przygotowuje brytfanne (smaruje pedzelkiem maslem oraz wysypuje bulka).
Nastepnie nagrzewam piekarnik do 180 stopni. Myje i sparzam cytryny, a potem scieram skorke z jednej cytryny na tartce. Wyciskam z obu sok.
Jajka rozbijam i oddzielam od osobnych misek zoltka i bialka. Zoltka ubijam przez dziesiec minut (!) z cukrem. Nastepnie ubijam bialka na sztywno i dodaje je do zoltek z cukrem. Potem dodaje make i ubijam na gladko.
Na koncu dodaje pol kubka cieplej wody (letniej nie goracej) oraz skorke i sok z cytryny.
Wybierzcie nie za duza brytfanne to ciasto bedzie wyzsze. Pieke je w temperaturze 180 stopni przez okolo pol godziny. Ciasto jest gotowe, gdy na wierzchu utworzy sie "skorupka" (przypominajaca popekana sucha ziemie na stepach afrykanskich), a gdy naklujemy je drewniana igielka nie bedzie sie kleic.











Magiczna zupa z soczewicy ;)

Wieki nie pisalam! Przyznaje sie do winy i prosze o wybaczenie! W zamian za cierpliwosc ofiaruje Wam przepis na moja magiczna zupe z soczewicy. Gotujac ja zawsze czuje sie jak jakas czarownica, ktora pichci cos w czarodziejskim kociolku. A kto wie, byc moze ta zupa ma jakies magiczne wlasciwosci, o ktorych mi jeszcze nie wiadomo! ( o owych wlasciwosciach mozecie napisac w komentarzach jesli jakies zauwazycie:). Pomyslalam sobie, ze akurat zblizaja sie andrzejki i przepis wydal mi sie odpowiedni tym bardzej, ze zrobilo sie dosc chlodno, a nie ma nic lepszego niz rozgrzewajaca miseczka parujacej zupki.


Skladniki:

200g soczewicy
1,5 litra bulionu drobiowego
zabek czosnku
lyzka masla
dwie marchewki
kawalek pora
kawalek selera
pietruszka
ewentualnie kawalek kalafiora (nieobowiazkowo.ja mialam akurat w zestawie wloszczyzny)
dwa ziemniaki
dwa suszone grzybki
suszony pomidor
1 lyzka przecieru pomidorowego
2 listki laurowe
2 ziarna ziela angielskiego
sol i pieprz

Najpierw myje i obieram warzywa i kroje w drobna kostke.Soczewice plucze krotko w zimnej wodzie.Roztapiam maslo w garnku i dodaje przecisniety przez preske czosnek, a nastepnie wszystkie warzywa(oprocz kalafiora tego dodaje na koncu) podsamazam krotko i dodaje soczewice, a potem bulion. Wrzucam kawalek kalafiora i peczek pietruszki jak rowniez dodaje przecier pomidorowy. Wkruszam suszone kapelusze grzybkow (te mam z Polski osobiscie zebrane przez mojego kochanego Tatusia i przyslane przez Mamusie) oraz suszony pomidor pokrojony w drobniutka kosteczke.Nastepnie gotuje okolo 20-25 min az soczewica stanie sie miekka. Na koniec dodaje sol i pieprz. Wazne jest, aby nie solic soczewicy, a wlasciwie calej zupy. Czynie to dopiero na koniec, gdyz skorka pokrywajaca malenkie ziarenka moglaby nie zmiekknac. Mam nadzieje,ze bedzie wam smakowac!!!